Polski: Żołnierze 1 kompanii Zgrupowania Bojowego B całą dobę pełnią służbę w bardzo niebezpiecznym miejscu, strzegąc reaktywowanego mostu na drodze A1.
Armie państw cywilizowanych przestrzegają zakazu wysadzania mostów w czasie pokoju. Talibów konwencje nie obowiązują, można też się spierać, czy „pokój” to fortunne określenie stanu panującego w Afganistanie. Jakby nie było, mosty w tym kraju są jednym z ulubionych celów przeciwników rządu Karazja. W samej prowincji Ghazni w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy z dymem poszło ok. 50 mostów. Najczęściej niszczone są te na autostradzie A1 – największej drodze kraju, łączącej Kabul z Kandaharem. Koalicja ISAF z godną szacunku cierpliwością wykłada pieniądze na odbudowę zniszczonych mostów. Wraz z Afgańską Armią Narodową (ANA) i miejscową policją (ANP) żołnierze ISAF strzegą reaktywowanych przepraw, by zapobiec kolejnym zamachom. W prowincji Ghazni rolę mostowych strażników pełnią także żołnierze Polskich Sił Zadaniowych.Najpierw był wybuch. Detonacja złamała most nr 211 w samym jego centrum. Nad złamaną w pół przeprawą finansowany przez ISAF afgański podwykonawca położył tymczasową przeprawę. – To stała praktyka. Stary most jest nieprzejezdny, ale można wykorzystać część jego konstrukcji do postawienia nowej, tymczasowej przeprawy – tłumaczy odpowiedzialny za kontrolowanie przebiegu odbudowy ppłk Roger Cook z wojsk inżynieryjnych z Task Force Castle. – Gdy obok zniszczonego powstaje nowy most, tymczasowy przewozi się w miejsce innego zaatakowanego – dodaje.Dla kierownictwa Dowództwa Regionu Wschód, w rejonie odpowiedzialności którego znajduje się prowincja Ghazni i polskie siły, nieskrępowany transport na drodze A1 ma charakter priorytetowy. Na rozkaz CJTF-101 żołnierze PSZ w dzień i w nocy strzegą mostu 211. – Na początku nie było tu nic. Dwa mosty (jeden nad drugim), pustynia i góry – opowiada jeden z żołnierzy. Służbę na posterunku pełnią żołnierze 1 kompanii Zgrupowania Bojowego B. Plutony wymieniają się co kilka dni, dojeżdżając z oddalonej o ok. 30 km polskiej bazy – FOB Warrior. Początki były ekstremalne trudne – brak pryszniców, toalet, kuchni, miejsc do spania. W razie ataku jedyną osłonę mogły dać pojazdy – Rosomaki i HMMWV.Wnioski mostowych żołnierzy spotkały się ze zrozumieniem dowództwa ZBB i na moście zaczęło się coś dziać. Przywieziono namiot, prowizoryczną toaletę - beczkę, ale z dachem i ścianami. Na most 211 dojechała kuchnia polowa, stanowisko do mycia rąk oraz nagrzewnica. Teraz polscy żołnierze mogą ogrzać się w namiocie i zjeść ciepły posiłek. Wcześniej ich menu z konieczności ograniczało się do suchych racji. Jedynie pryszniców nie ma – i prawdopodobnie nigdy nie będzie. Jedynym źródłem wody na moście są półlitrowe butelki przywożone konwojami z Warriora – mroźne warunki sprawiają, że żołnierze myją z ich pomocą jedynie zęby.Posterunek na moście jest jednym z najniebezpieczniejszych miejsc, w których na stałe przebywają polscy żołnierze. W pierwszej połowie grudnia na polski przyczółek spadło osiem pocisków moździerzowych. –Było ostro. Na szczęście nikomu nic się nie stało, nie wstrzelili się nasze w pozycje. Jedyną osłonę mogły dać pojazdy – Rosomaki i HMMWV – relacjonuje atak jeden z żołnierzy. Po tym wydarzeniu żołnierze sami zrobili sobie schron – bunkier dawał im chociaż fragmentaryczne poczucie bezpieczeństwa. Duży fragment mostowego posterunku ogrodzono także wysokim obwałowaniem z hesco – powstał wewnętrzny bastion. – Na moście 211 powstaną także wieże obserwacyjne oraz betonowy schron – zapowiadał niedawno dowódca ZBB ppłk Mirosław Polakow. Jest bezpieczniej.Służba na 211 nie ogranicza się wyłącznie do obserwowania okolicy. Polscy żołnierze wielokrotnie w ciągu dnia pomagają afgańskim kierowcom przejechać na drugą stronę. Most 211 kryje bowiem zadziwiającą tajemnicę – nikt z niego nie korzysta. Wszystkie pojazdy poruszają się położonym o kilka metrów obok objazdem. Cywilne samochody afgańskie często się przy okazji zakopują w piasku lub błocie, wtedy jedynym ratunkiem jest dla nich siła hummera lub Rosomaka. Żołnierze podczepiają linę i pomagają pechowcom wydostać się z opresji. W wolnych chwilach – a jest ich na 211 raczej niewiele – polscy żołnierze rozpalają ognisko. Trochę dla przyjemności, trochę, by przy pomocy ognia pozbyć się śmieci. Innych rozrywek brak.Prace nad rozbudową wartowni trwają. Niedługo służbę przy 211 przejmą od Polaków Afgańczycy. – Gdy batalion ANA z dystryktu Moqur przejmie od nas most, przeniesiemy część naszych sił w inne miejsca, gdzie też jesteśmy potrzebni – dowódca ZBB ppłk Mirosław Polakow rozmawiał już z ppłk. Taza Gullem, dowódcą 2 batalionu 3 brygady ANA.
Tekst: Jakub Czermiński
Fot.: Jakub Czermiński